piątek, 25 września 2015

Niezwykła historia "Żebraczka"










 
Ilekroć Kamila idzie w odwiedziny do ukochanej cioteczki, mija na parterze dziwne mieszkanie, gdzie od kilkudziesięciu lat mieszkają matka z córką. Paradne, niezwykle wytworne drzwi wejściowe z klamką, jak w pałacowych salonach. Nie sposób ich nie zauważyć. Przed laty, z czasów, kiedy Kamila mieszkała kilka pięter wyżej, zapamiętała wyłaniającą się zza tych drzwi młodą dziewczynę obwieszoną srebrną biżuterią. Gdyby jej dłonie posiadały jeszcze po jednym palcu i on zdobiony byłby wielkim pierścieniem. Mieszkanie kontrowersyjnych kobiet zawsze wzbudzało zainteresowanie mieszkańców czteropiętrowego bloku. Wszyscy wiedzieli, że wnętrze mieszkania wygląda podobnie jak i wejście. Bardzo często rozlegały się stamtąd przeraźliwe krzyki, awantury, czterokrotnie potęgowane echem każdego piętra. Słychać było:

     
  • Ty ku... rwo - krzyczała matka

  • H..j ci w d...pę - odzywała się córka

Obie panie awanturowały się ze wszystkimi sąsiadami m.in. o skradzione ze strychu obrusy, poszewki itp. Dla nich wszyscy mieszkańcy bloku byli h...mi, kur...mi, po...rdolonymi wariatami.

Ku zaskoczeniu wszystkich z kobietami zamieszkał mężczyzna. Niedługo jednak sobie z nimi pomieszkał, ponieważ obie panie wypędziły go do piwnicy, gdzie miał nawet solidny pokój.

Po kilku latach z dziwnego mieszkania na parterze rozległ się płacz dziecka. Nikt się nie spodziewał, że dziecię to w przyszłości także będzie dla wszystkich udręką. Pod drzwiami wszystkich lokatorów siusiał i robił kupkę, a kiedy urósł, od niego także wszyscy mieszkańcy bloku dowiedzieli się, że są h...mi i kur...mi.

Mężczyzna jak nagle się pojawił w tej rodzinie na parterze, tak nagle ze swego pokoju w piwnicy zniknął. Wówczas coraz częściej sąsiedzi zastanawiali się – skąd kobiety mają pieniądze na markowe ubrania i luksusowe wyposażenie mieszkania... .


Głośno gruchnęła wieść, przez długie lata szeptana po cichu, że stara jest żebraczką i żebrze w różnych, dużych miastach.

O tym, że tak jest naprawdę Kamila przekonała się już wkrótce. Idąc w Krakowie od dworca w kierunku centrum zobaczyła ją stojącą na ulicy Floriańskiej. W trzęsącej się dłoni trzymała plastikowy pojemnik na pieniądze. Na głowie potargana chuścina, sylwetka mocno zgarbiona, twarz wyrażająca najwyższy stopień cierpienia. Gdy zdumiona przystanęła przed żebrzącą musiała uciekać. Stara żebraczka klnąc siarczyście, obficie splunęła w stronę Kamili. Zbieg okoliczności sprawił, że wieczorem ponownie ją spotkała, tym razem przy dworcowej kasie. Bileterka wymieniła monety na banknoty z jej żebraczego, dziennego utargu.

Była to kwota 500 zł.

2000 rok




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz